Gdy tylko lekarz wypowiedział te dwa słowa, w pomieszczeniu można było poczuć przez chwile lekki podmuch powietrza, które stało się niesamowite, dawało uczucie spokoju, radości. Powiew, powiedziałbyś idealny - nie za gorący, nie za zimny. Doktor w tej sytuacji jedynie uśmiechnął się lekko, nie czyniąc żadnych większych ruchów, stał spokojnie. Gdy po momencie znikło to całe piękno, na środku sali przed nim, zaczęła formować się jakby sylwetka człowieka. Możliwie, że pojawiła się z tego wiatru. Uformowawszy się cała uklęknęła na prawe kolano opierając lewą rękę o swój drewniany kij zakończony majestatycznie naostrzonym, poskręcanym jakoby ogień metalem, mający tyle wysokości co postać.
-
Ordo et pax*!-Rzekła głosem tak pięknym i melodyjnym, iż na pewno nie mógł należeć do zwykłego człowieka.-
Wezwałeś mnie.-Dodała, następnie spojrzała brązowymi oczami na mężczyznę stojącego przed nim.
Była ubrana jedynie w biały podkoszulek oraz jeansowe spodnie, nie miała butów. Jego ciemne blond włosy zostały idealnie przystrzyżone, a nad całą tą osobą unosiła się lekka poświata, jakby biała aura. Nie dość, że trzymał ostry kij, do jego pasa przypięty był srebrny miecz ze złotą rękojeścią.
-
Nie kłaniaj mi się.-Powiedział mężczyzna, następnie podał jej rękę. Ta zaś pochwyciła ją i podniosła się do góry witając towarzysza. Warto dodać, że z pleców wyrastała mu para przepięknych śnieżnobiałych skrzydeł, które lekko się poruszyły gdy wstawał.
-
Jestem dumny, że mogę poznać tak sławną postać naszego świata.-Odrzekł, a wymawiając przedostatnie słowo podkreślił je lekko. Lekarz kiwnął jedynie głową w ramach podzięki.
-
Wiesz dlaczego się tu zjawiłeś-Odparł, spoglądając na postać-
Mamy nowego wroga, a ja nawet nie wiem kim on jest i jak z nim walczyć-Westchnął.-
Jesteś Stróżem tej kobiety, więc możesz wiedzieć więcej niż ona, już z nią rozmawiałem-Dodał i oparł się o łóżko pacjenta.
Anioł podszedł do chorego, a następnie spojrzał na niego nic nie mówiąc. Dotknął go.
-
Dziwne, nic nie wyczuwam-Powiedział do siebie. Zerknął na mężczyznę-
Na pewno mówiła ci, że chłopak "pojawił się i zniknął"?-Zapytał. Lekarz mu przytaknął.-
Wtedy czułem jeszcze ducha, który był strasznie słaby.
Teraz nic niema.
-
Wiem, liczyłem, że mi pomożesz coś z tym zrobić...-Rzekł doktor smutnym głosem. Wziął głęboki oddech, wypuścił powoli powietrze.
-Mogę jedynie ci powiedzieć, że chciał się dzisiaj oświadczyć mojej podopiecznej. Chodzą już ze sobą dobre parę lat.-Odparł powoli, żeby zagłuszyć narastającą ciszę. W tym czasie mężczyzna zastanawiał się, co można zrobić. Momentalnie wpadł na niesamowicie genialny plan.
-
A gdybyś tak-Przerwał i spojrzał ciekawskim wzrokiem na Anioła-
Wszedł do jego ciała by sprawdzić co się wtedy stało?
Postać momentalnie odsunęła się od niego.
-
Oszalałeś?-Zapytała jakby ktoś zaproponował jej coś złego-
Jestem Aniołem Stróżem-Wypowiedział to z dumą-
I jeszcze nie zdarzyło się żeby jakiś Anioł Stróż wchodził do ciała!
-
Zdarzyło.-Przerwał mu cicho-
Ale było to dość niebezpieczne dla podopiecznego tego Anioła-Dodał pod nosem.
-W ogóle co powiedziałby On-Oparła ciszej postać, a wymawiając słowo "
On" wskazała brwiami i wzrokiem sufit. Oczywiście o sufit nie chodziło.
-
On-Powtórzył po nim-
Wie co się dzieje i mam nadzieję, że nie miałby nic przeciw.-Powiedział z szacunkiem.
-Dlaczego Ty tego nie zrobisz?-Zapytał Anioł zakładając ręce na piersi. Mężczyzna spoglądnął na niego spode łba.
-No jak? Gdybym był w duchowej postaci już bym wchodził, ale nie jestem-Podsumował.
-
To wejdź.-Rzekł pewnie Stróż.
-
Wejdź, wejdź-Przedrzeźniał go.-
To nie jest takie proste, potrzebowałbym dużo czasu i skupienia, a tu tego nie dostanę. Poza tym przy stworzeniu Ty dostałeś postać duchową, ja materialną nie bez powodu, zatem właź i nie marudź!-Zakończył swoją ujmującą wypowiedź. Anioł spuścił głowę, potem spojrzał na niego.
-
Jak coś się stanie będzie na ciebie!-Wyrzucił mu.
-
Spokojnie, będę du stał i wszystkiego pilnował. Dasz sobie rade-Uśmiechnął się, a jego usta przybrały prawie kształt banana.
Postać nie mówiąc nic wzięła głęboki oddech, a następnie skupiła się na ciele leżącego chłopaka. Nie minęła chwila, kiedy Stróż zniknął.
Przez moment mogłoby się wydawać, że pacjent odzyskał przytomność, lecz tak szybko jak te dwie rzeczy się pojawiły, tak i zniknęły. Anioł pojawił się znowu przed lekarzem.
-
Niesamowite, byłem tam w środku i wszystko czułem... jak człowiek, ale coś mnie wyrzuciło...-Wydukała postać przejętym głosem, po czym ze zdumionego szybko zmieniła swoją postawę na bojową. Mężczyzna zdziwił się lekko jego zachowaniem, chciał coś powiedzieć, ale mu przerwano.-
Wyczuwasz to?-Zapytał szybko Stróż i przeszedł przez ścianę. Rzeczywiście, coś niepokojącego unosiło się w powietrzu. Lekarz wyszedł drzwiami z pokoju. Na ziemi leżała nieprzytomna kobieta, a postać właśnie walczyła ze złym duchem
-
Miałeś pilnować!-Wyrzucił mu.-
Przecież oni tylko na to czekają!-Warknął zdenerwowany i uderzył zjawę swoim kijem. Kiedy duch otrząsnął się z ofensywy, z całym impetem skierował swoją siłę na atakującego, lecz on tylko na to czekał. Obrócił parę razy w rękach swoją broń, następnie wycelował ostrze prosto w złego. Pchnął kij w sam jej środek, po czym przycisnął ją do ziemi. Zjawa padła nie ruchomo. Po chwili biały dymek z ciała uniósł się w górę, a jej prawie że niematerialna postać znikła.
-
Tak to się robi!-Powiedział dumnie Anioł i stanął niczym król.
-
Jasne, idź do pokoju, ja sprawdzę, czy wszystko z nią w porządku.-Odparł mężczyzna sadzając nieprzytomną na krześle. Stróż ze spuszczoną głową przeszedł przez ścianę mamrocząc coś pod nosem o traktowaniu innych.
Lekarz dotknął plecy kobiety dłonią. Na szczęście duch nic jej nie zdążył zrobić. Zamknął oczy i przycisnął lekko rękę do karku, gdy otworzył, nieprzytomna zamrugała. Po chwili dotarło do niej, że obok siedzi doktor, spoglądnęła na niego.
-
Była pani przez chwile nieprzytomna-Odrzekł pierwszy mężczyzna.
-
Przepraszam, pamiętam, że zaczęło mi się robić strasznie zimno, jakby, jakby coś niewidzialnego chciało mnie zaatakować...-Wydukała powoli, a po jej ciele przeszedł dreszcz.
-
Rozumiem, tak się często zdarza gdy...-Przerwał na moment-
Gdy... jest się w szpitalu, a jest także późno i miała pani ciężki dzień, więc jako lekarz radze pani się przespać.-Sprostował swoją wypowiedz.-
Idę tymczasem dalej zajmować się pacjentem.-Nim kobieta zdążyła coś powiedzieć, mężczyzna zniknął za drzwiami. Postanowiła zatem iść za radą lekarza. Rzeczywiście musiała być zmęczona, że zemdlała. Przykryła się swoim płaszczem, który wcześniej wisiał przewieszony na wieszaku. Rozkładając się cała na trzy krzesła w bok, położyła się spać.
***
Mężczyzna wszedł do pomieszczenia z chorym i zastał tam od pięciu
minut czekającego na niego Anioła. Zasiadł on na krześle, wpatrując się w
pacjenta. Kiedy lekarz przybył, zwrócił wzrok ku niemu.
-
Mów, co widziałeś-Odparł pierwszy doktor zaciekawiony odczuciami.
-
Bo widzisz...-Zaczął mówić
-Poczułem się przez moment jak on, ale... coś mnie wyrzuciło z tego ciała.-Powiedział
niepewny czynów jakie zgotuje mu za to towarzysz. Ten zaś nie uczynił
nic szczególnego co by miało wpływ na egzystencje Stróża.
-
Rozumiem.-Wymamrotał jedynie drapiąc się po brodzie. Postać spojrzała na niego badawczym wzrokiem.
-
Czekaj, udało mi się przechwycić trochę obrazów z jego głowy-Powiedziała dumnie. Mężczyzna myślał już, że jest na straconej pozycji, lecz pojawiła się nadzieja na wygraną.-
Ale nie wiem czy wnoszą dużo do tej sprawy...-Dodał smutniejszym głosem.
-
Dobra, mów co złapałeś.-Odparł i przysunął sobie mały stołek obok łózka, naprzeciw Anioła.
-
Lepiej ci pokarze.-Powiedział przybliżając się do lekarza. Chwycił jego nadgarstek, po czym przed oczyma mężczyzny pojawiły się jakieś obrazy.
Leżał na twardym metalowym stole, nie mogąc się ruszyć jakoby był
sparaliżowany. Ujrzał człowieka ze strzykawką w stroju doktora, między
innymi z czepkiem oraz maseczką na ustach. Podszedł powoli do niego i
spojrzał mu w oczy, następnie chwycił jego lewą rękę.
-
Taki przystojny i młody-Rzekł trochę niskim głosem-
Szkoda, że padło akurat na ciebie.-Dodał wbijając igłę w żyłę, tym samym wprowadzając przeźroczysty płyn znajdujący się w środku.
Poczuł lekki ból, a także wszechogarniającą go pustkę. Zwrócił swój przerażony wzrok ku sprawcy tego.
-
Co ty mi zrobiłeś?!-Wymamrotał przez zaciśnięte zęby.
-Uratowałem-Odparł i wszystko spowiła ciemność.
*(łac)Ład i pokój!
---
Rozdział. Zadowolona ja. :)
1b jak na razie najgorszy (tak mi też się nie podoba)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba!
Komentujcie, zachęcajcie do czytania!
SZUKAM SZABLONU PASUJĄCEGO DO OPOWIADANIA!!!
Jest jakaś miła duszyczka, która mi pomoże????
OL :)))))