wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 3a

Rozdział 3
To, czego nie sposób wyjaśnić

Gdy Sofia dojechała na miejsce była strasznie zmęczona dlatego poprosiła o to, by mogła jak najszybciej pójść spać. Obudziwszy się około godziny czternastej z przerażeniem stwierdziła, że ktoś ją porwał i cofnęła się w czasie. Leżała bowiem na królewskim łóżku w ogromnej komnacie ustylizowaną na lata trzydzieste XIX w. Podniósłszy się w końcu uśmiechnęła się szczęśliwa, iż ma na sobie ubranie z poprzedniego dnia, oraz nikt jej potajemnie nie przebierał. Powoli zeszła z łóżka i na chwiejnych nogach doszła przed lekko uchylone drzwi z nadzieją na znajdującą się tam łazienkę. Kolejne już szczęście tego dnia. Podeszła niepewnie do umywalki oraz odkręciła kurek z ciepłą wodą. Nabrała jej trochę na ręce i przemyła sobie zmęczoną twarz. Spojrzała w lustro wiszące przed nią, a następnie przeraziła się widząc kobietę stojącą po drugiej stronie. Rozmazany makijaż, potargane włosy, zmęczenie powodowało, że wyglądała jak morderca. Rozejrzała się dookoła i spostrzegła zestaw kosmetyków leżący na białym stoliczku obok. "Ktoś się musiał o mnie zatroszczyć"-Pomyślała wyciągając płyn do demakijażu.-"Albo tak bardzo przerazić"-Odparła już na głos sama do siebie.
W przeciągu parunastu minut doprowadziła się do ładu. Gdy kończyła usłyszała na korytarzu głosy ludzi. Wystraszyła się. Odłożyła wszystkie rzeczy na miejsce i wyjrzała na wylot przez cały swój pokój. W niedalekiej odległości od łóżka znajdowały się drugie, bardziej masywne drewniane drzwi, przez które dobiegały te niechciane dźwięki. Niepewnym krokiem podeszła tam oraz naciskając powoli klamkę uchyliła je. Wyglądnęła na korytarz i rozejrzała się. Paręnaście kroków od niej znajdowała się około dwudziestoosobowa grupa ludzi. Odskoczyła na korytarz jak oparzona, kiedy jedna z kobiet w grupie odezwała się:
-Przepraszam, ale tam nie wolno wchodzić, proszę wyjść!
Sofia nie wiedziała co ma zrobić i co się dzieję. Grupa również była zdziwiona nieznajomą kobietą, która wyszła zza "zamkniętych" drzwi.
-Ja... ja...-Zaczęła dukać nie wiedząc co konkretnie ma powiedzieć.
-Spokojnie, ona jest ze mną.-Powiedział męski głos dobiegający z drugiej strony korytarza. Wszystkie oczy zwróciły się na tajemniczego wybawcę.
-To właśnie jest właściciel tego zamku.-Odezwała się kobieta, która przestraszyła Sofię. Mężczyzna skinął głową, a pani przewodnik zabrała dalej grupę na zwiedzanie.
-Nic ci nie jest?-Zapytał pomagając wstać Sofii.
-Nie, dzięki-Odparła mu podpierając się na jego silnych rękach.-Nieźle się urządziłeś.-Dodała po chwili strzepując z siebie kurz.
-No tak...-Burknął pod nosem nie wiedząc co powiedzieć.-W szafie zostawiłem Ci parę ubrania żebyś mogła się przebrać.
-Dziękuję-Wydukała nieśmiało.
-Na pewno jesteś głodna. Zejdź na obiad tymi schodami, potem chwilę prosto i w lewo, tam powiedz, że jesteś ode mnie, a dadzą ci coś do jedzenia. -Odrzekł wskazując ręką w prawo.-Mamy tutaj też restauracje dla turystów, dlatego nie przeraź się ilością osób.-Kobieta przytaknęła głową.
-Przebiorę się i już idę-Powiedziała, a następnie uśmiechnęła się lekko.
Aaron odwzajemnił uśmiech po czym oboje rozeszli się w swoje strony.
-Całkiem miła ta Sofia-Pomyślał idąc ciemnym korytarzem.
Kobieta stała z opuszczoną szczęką przed ogromną wnęką w pokoju, gdzie znajdowała się nowoczesna garderoba. Znajdowało się tam rzeczywiście parę ubrań, ale mężczyzna zapomniał chyba dodać końcówkę "dziesiąt" czy nawet "set".
Po wielu więc zmaganiach z doborem stroju ubrała jeden z wielu t-shirtów i modne jeansowe spodnie. Dobrała jeszcze małą, złotą bransoletkę, założyła buty po czym wyszła udając się we wskazaną stronę.
Restauracja była rzeczywiście zapełniona turystami. Szczególnie dużo osób siedziało na werandzie, gdzie widok na rzekę Tag i jej drugą stronę zapierał dech w piersi. Także most "25 kwietnia", który jest niecną repliką Golden Gate w San Francisco był nie małą atrakcją tego miejsca.
-Przepraszam, czy miała pan rezerwacje?-Nagle zwróciła się do niej uśmiechnięta kelnerka. Miała spięte w kucyk włosy, białą koszule z krótkim rękawem i spódnice do kolan.
-Jestem od pana Aarona...
-Pani Sofia?-Zapytała szybko widząc niepewność kobiety.-Proszę sobie usiąść przy dwuosobowym stoliku na werandzie-Powiedziała wskazując prawą ręką miejsce-Zaraz przyjdziemy z posiłkiem.
-Dziękuję-Odparła i podeszła do stolika. Wszystko na nim było perfekcyjnie ułożone, kwiaty nie opadały, a wszystkie sztućce i szklanki były postawione na swoim miejscu co do milimetra. Sofii aż żal było zasiadać przy takiej pięknej zastawie. Gdy jednak w końcu uczyniła to, podeszła do niej inna już kelnerka w podobnym stroju wykładając i przynosząc co chwile nowe potrawy.
Kobieta była zaskoczona, a gdyby mogła długo wpatrywałaby się w niesamowicie smacznie wyglądające jedzenie. Głód jednak tak zawładnął nad jej rękoma, że po chwili trzymała w ręku chrupiącą bułkę posmarowaną masłem z pastą jajeczną oraz kawiorem. Delektowała się smakiem tak, że jej usta same nie dowierzały, że je takie przysmaki.
-Kawy? Herbaty?-Zapytała miła kelnerka przerywając moment przeżuwania ambrozji.
-Mhmm...-Wypowiedziała nie mogąc się powstrzymać-Herbatę-Dodała szybko. Kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a następnie nalała wywar z czarnych liści do lśniąco białej szklanki.
Po chwili zamknęła oczy i umierała z przyjemności. Ktoś zasłonił jej słońce. Niechętnie podniosła powieki do góry. Szybko zorientowała się, że stoi nad nią jej nowy przyjaciel, który uśmiecha się szeroko.
-I jak?-Zapytał przysiadając się.
-Niesamowicie-Odpowiedziała entuzjastycznie.-Jeszcze nigdy nie jadłam tak przepysznych rzeczy!
-Teraz może ci się to zdarzać częściej.-Rzekł śmiejąc się lekko.
Narastającą cisze przerwała Sofia badawczo patrząc na towarzysza:
-Więc... chyba nie jesteś zwykłym lekarzem?
-Nie jestem, to prawda.
-Zatem czym się zajmujesz?
-Wszystkim.-Rzucił tajemniczo i zaśmiał się. Kobiety nie zadowoliła ta odpowiedź, chciała wiedzieć z kim ma spędzić następne dni jej życia. Aaron widząc wzrok Sofii uległ jej.-Wyjaśnię ci bardziej moją funkcje. Jestem tak jakby "Aniołem Stróżem ludzi". Jak ktoś jest w niebezpieczeństwie, potrzebuje pomocy lub coś w tym stylu - pomagam mu tak jak tobie teraz.
-Tak po prostu?
-Tak po prostu. Jestem bogaty, mam wiedze, więc czemu nie?
-Powiedzmy, że ci wierze...-Powiedziała powoli kobieta.-Więc co będziesz teraz robił?
-Chronił cię-Odparł i uśmiechnął się urzekająco. Sofia zarumieniła się lekko modląc się w duszy by mężczyzna tego nie zauważył.
-Ahhhh, no tak, przecież jesteś tym... Aniołem Stróżem!-Zaśmiała się na żarty, by się rozluźnić, gdyż strasznie była spięta tą rozmową.
-Tak, dokładnie-Przytaknął jej i puścił oczko. Kobieta jednak jeszcze bardziej się zarumieniła.-Ale teraz niech pani wybaczy-Odparł szarmancko, a następnie wstał-Ale muszę panią opuścić.-Dodał po czym pochwycił delikatnie niczym najdroższy materiał dłoń i ucałował ją.
"Mądry, przystojny, bogaty... tu musi być jakiś haczyk..."-Pomyślała.
Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze bardziej, a następnie poszedł w stronę tylko sobie znaną. Idąc wspominał Sofię, gdyż słyszał każdą myśl, a zwłaszcza jej - kobiety tajemniczej, która mógłby rzec była połączeniem wszystkich innych jakie spotkał na tym świecie.
Szybko jednak odrzucił te niedorzeczności i wsłuchał się w świat, który nieustannie potrzebuje pomocy...

---

Stoi na stacji lokomotywa... tak jak mój rozdział i pot ze mnie spływa.
W końcu! Przepraszam za przerwę, ale świat wzywał! [nadal wzywa xd]
Powiedzcie jak się podoba i kto czyta niech się zgłosi!
Wiem, że mogą być błędy bo nie sprawdziłam 2 części rozdziału, żeby nie przedłużać pustki.
Normalnie nie wiem jak Wy, ale mam wystawienie ocen 12 czerwca (sic!) co znaczy, że zostały mi 23 dni nauki - Boże Ciało, matury, wyjazdy i inne tralalala = ok 2/3 tyg intensywnej nauki = Brak czasu na pisanie :'( Jednak spokojnie, nadal jestem i poczytuje sobie Wasze rozdziały :P 
Czas oczekiwania na następny rozdział: Brak danych
Zostaw ślad po sobie tak jak zostawił  Horacy: "Non omnis moriar" przecież! :P
Pozdrawiam :D
OL :)
Wiem, że pewnie krótko, nudno, etc, ale przynajmniej starałam się :'(