sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 1d

Mężczyzna siedział parę minut sparaliżowany tym co zobaczył.
-Nie wiem czy to coś wnosi...-Odezwał się w końcu Anioł, lecz gdy tylko zobaczył wzrok lekarza nic więcej nie powiedział.
W pokoju panowała głucha cisza, przerywana co chwile dźwiękiem urządzenia monitorującego prace serca pacjenta.
-No cóż.-Przerwał ją w reszcie doktor.-Chyba możemy już iść...-Westchnął. Stróż spojrzał się dziwnym i jakoby nie rozumnym wzrokiem.
-Co masz na myśli iść? Chcesz się poddać? Tak po prostu? Bez walki? Bez... bez prób? Pomocy?-Wyrzucił mu.
-A masz jakiś pomysł?-Zapytał wskazując rękami na wpół przytomnego chłopaka.
-No nie...-Powiedział cicho.-Ale chyba nie chcesz się poddać?-Dodał już głośniej.
-Nie wiem-Wymamrotał pod nosem.
-Jak to nie wiesz? Ty nie wiesz? O tobie krążą legendy nie tylko wśród ludzi, ale i Aniołów!-Rzekł dumnym oraz motywacyjnym głosem, po czym uśmiechnął się.
 -Nie rozumiesz.-Odparł, a następnie spojrzał na Stróża.-Tu wchodzi w grę coś, czego nie jestem w stanie pojąć, czego nie umiem rozwikłać. Tu potrzeba większej siły niż moja!-Towarzysz wstał po czym przeszedł się parę kroków po pokoju.
-Siły większej niż twoja, tak?-Zadał mu pytanie retoryczne. Nie potrzebna mu była odpowiedź. Właśnie ją dostał.-Wiesz co trzeba...-Zaczął lecz nie skończył.
-Tak-Odrzekł i podszedł do towarzysza.-Myślę, że tylko On będzie wiedział co mamy robić.-Dopowiedział.
-Spotykamy się przed bramą-Odparł Anioł, a mężczyzna mu przytaknął.
Obydwoje zamknęli oczy. Po chwili w pokoju dało się czuć powiew wiatru, a następnie znowu zapadła głucha cisza, przerywana co chwile dźwiękiem urządzenia monitorującego prace serca...


***

Nie musiał otwierać oczu by wiedzieć, że znalazł się w domu. Niesamowite ciepłe światło wbijało się przez zaciśnięte powieki wołając: "tak, otwórz je! to najlepsze promienie jakie kiedykolwiek widziałeś!". Uśmiechnął się.     
Lekki powiew ciepłego, kojącego skórę wiatru, muskał jego ręce. Był ubrany w białą koszulkę i jeansowe spodnie, a przy pasie miał miecz - tak samo jak Anioł Stróż, jednak nie posiadał pięknie zdobionego kija.
Bosymi stopami wyczuł mięciutką trawę, która dawała niesamowicie przyjemne uczucie, trochę łaskotania.
Gdy w końcu spojrzał na miejsce swojego pobytu, zaczął iść do przodu.
Schodami zrobionymi z tej właśnie trawy powoli podążał w stronę mistycznie wykończonej złotej bramy.
Dostrzegł tam dwie postacie, prawdopodobnie czekał już na niego Anioł i jego stary przyjaciel.
Szybko więc doszedł na górę. Mężczyźni zobaczywszy przybysza przerwali swoją pogawędkę.
Bohater widząc drugiego z nich, uśmiechnął się szeroko i rozpostarł ramiona w ramach przytulenia. Ten zrobił to samo. Po chwili trwali w przyjacielskim uścisku. Towarzysz poklepał go lekko po plecach.
-Piotrze! Nic się nie zmieniłeś.-Odparł pierwszy szczęśliwym głosem.
-Ty tak samo!-Odpowiedział mu. Oboje się zaśmiali.
-Dalej ta siwa broda i włosy, no a te szaty!-Powiedział żartobliwie.-Zgoliłbyś to i przefarbował się! Nikt już tak nie chodzi.
-A ty znowu swoje...-Wymamrotał.
-W sumie ma trochę racji.-Wtrącił się cicho Anioł, a jego towarzysz przytaknął mu śmiejąc się. Piotra jednak to nie ruszyło...
-Dobra, dobra-Przewał im naśmiewanie się z niego. Zwracając się do mężczyzny zapytał:-Co cię tu sprowadza? Dawno tu nie byłeś, kiedy ostatnio? Pierwsza Wojna Światowa?
-Po Wiośnie  Ludów.-Wtrącił cicho.
-Noo, to jeszcze dawniej!-Odparł z wyrzutem.
-Jakoś tak nie było czasu, ciągle coś się dzieje...-Wymamrotał.
-Wiem, wiem, częściej wpadają do mnie twoi współtowarzysze.
-Mówili, przecież się z nimi kontaktuje!-Powiedział i westchnął.
-Chyba musi się coś dziać, że nas odwiedziłeś.-Zażartował sobie święty.
-Przecież codziennie rozmawiam z Panem!
-No ale nie ze mną-Wytknął mu.
-No dobra...-Spuścił głowę i przyznał się o błędu-Będę częściej wpadał.
-Ej mamy sprawę do załatwienia!-Przerwał im dialog Stróż.
-Tak, właśnie-Odparł jak wyrwany z transu-Musimy mieć audiencję u Boga.
-Poważna sprawa musi być...
-Bardzo poważna-Przerwał Piotrowi.
-W takim razie, nie zatrzymuje-Powiedział szybko, a następnie skinieniem ręki wskazał na ogromną bramę, która otwarła się powoli.
Bohater wraz z Aniołem przeszli przez nią i udali się drogą prowadzącą do niesamowicie pięknego zamku. Gdyby ktoś przechodził tędy pierwszy raz na pewno zatrzymałby się na widok wyłaniającej się z oddali budowli. Jednym słowem - zapierała dech w piersiach.
Zbudowana jakoby z niebiańskiego marmuru, koloru takiego samego co prawie wszystko wokoło: bieli - symbolu czystości. Łączyła chyba wszystkie style i zamki zbudowane na ziemi, albo chociaż była ich najdoskonalszą formą. Nie da się określić jednorakiej formy, czy to gotyk, historyzm, manieryzm lub barok. Miała każdy z tych połączony w jedno.
Nawet drzwi, do których w końcu doszli, łączyły to wszystko.Strzelisty ogromny portal z tympanonem wykończonym barokowym zdobieniem, a archiwaliami secesyjnymi(np. małe aniołki, kwiaty). Na nadprożem w węgarach znajdowały się małe romańskie okienka.
Długo można by wymieniać wszystkie cechy tych drzwi, jednak to nie czas na to.
Mężczyzna i Stróż przeszli przez nie. Nie musieli daleko zachodzić gdyż już od wejścia ustawiały się zastępy aniołów stojące każdy według swojej rangi.
-Może kiedyś też się tu znajdę-Szepnął mu jego towarzysz. Uśmiechnął się.
-Ciekawe czy ja też-Odparł po cichu.
-Shhhhh!-Uciszył go nagle.-Zaczynają się śpiewy. Jesteśmy już blisko. Szacunku trochę!
-I kto to mówi!-Wymamrotał.
Rzeczywiście słychać było coraz głośniej niesamowicie piękne dźwięki.
Obydwoje posuwali się w stronę blasku jaśniejszego niż słońce, a gdy znaleźli się tak blisko, iż prawie nic nie widzieli uklęknęli przed nim, skłonili głowę.
-Czekałem na was.-Wypowiedział głos tak potężny, że gdyby tylko chciał mógł zniszczyć jednym słowem cały zamek. W tle cicho, by nie zagłuszyć nic, pobrzmiewało "Te Deum Laudamus".

---

Łohoho chyba weszłam w "wyższe strefy" xd
Jak się podoba?
Komentujcie, wyrażajcie opinie, zapraszajcie innych.
Wiem krótko itd, ale jak długi chcecie to trzeba długo czekać :P
UWAGA! Pod koniec pojawiają się trudne słówka, proszę się nie bać, oryginalne zaciągnięte ze(szytu) stylu gotyckiego (takich rzeczy mnie w szkole uczą :O [takich rzeczy mogę się uczyć :D!]) 
OL :)
PS. I tak dalej nie znacie imienia głównego bohatera xd 
      

4 komentarze:

  1. Właśnie, jak on ma na imię? To trochę gubiące. .-. W każdym bądź razie jestem mocno zaciekawiona "wyższymi sferami". Pisz następny szybko! I dłuższy, błaaaagam.
    Weny życzę! I jeśli masz ochotę to również zapraszam do mnie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, będzie krótszy ;_____;
    Brak imienia to celowy zabieg, który się wyjaśni w najbliższych rozdziałach xd

    OdpowiedzUsuń
  3. A na co komu imiona? ;D
    Ale przyznaję, że wkraczasz na grząski teren. Właściwie skąd taki pomysł? Nie mówię, że nie ciekawe, ale jak na to wpadłaś?
    Rozdział oczywiście ciekawy i czekam na następny. Chciałabym się w końcu dowiedzieć, co się tamtemu człowiekowi stało.
    Pozdrawiam
    Wilcza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to takie pomysły lecą same, piszesz, piszesz i nagle: co ja pisze?! :O Tez bym chciała w końcu napisać co mu się stało :P

      Usuń