Kłamała - wyczuł to i zasmucił się. Prawdopodobnie więc była jego dziewczyną, albo bardzo dobrą przyjaciółką, że chciała być blisko chłopaka w takim stanie. Inaczej zapewne, by jej tam nie pozwolono wejść.
Kobieta miała piękne jasno niebieskie oczy, które wyróżniały się na tle innych osób i nie pasowały zupełnie do jej koloru włosów. Podkreślone były lekkim makijażem, niestety trochę rozmazanym. Usta wyrażające smutek posiadały czerwonawy odcień. Wyglądała na około 23 lata. Pociągnęła cicho swoim nie za dużym noskiem, prawdopodobnie płakała wcześniej. Była od niego prawie głowę niższa, choć miała blisko 175 cm. wzrostu, tym samym nie należała do grona niskich kobiet.
-Pani brat...-Powiedział powoli spoglądając prosto w niebiańskie ślepia. Bał się reakcji kobiety, gdyż wyglądała na bardzo wrażliwą. Odetchnął i po chwili kontynuował.-Jest w stanie bardzo ciężkim. Chciałbym się jednak spytać-Przerwał na moment, gdyż nie wiedział co odrzec.
- Wie pani może, jak doszło wypadku?-Wypowiedział to słowo - "wypadku" lecz nie był pewny sam w sobie, czy użył dobrego sformułowania do opisu stanu tego człowieka, przecież gdyby miał dusze, a przy tym Anioła, żyłby i miał się dobrze.
Jego "towarzyszka",unikająca wzroku mężczyzny, wpatrzyła mu się w niebieskie oczy(ciemniejsze niż jej, wyrażające głębie całego tego koloru), w których można by było utonąć, po czym mina kobiety wyraziła ogromny smutek. Spuściła szybko wzrok, następnie spojrzała w ścianę znajdująca się daleko za mężczyzną i wydukała niechętnym głosem ponowne kłamstwo:
-Niestety nie.
Lekarz był człowiekiem empatycznym, wiec od razu wczuł się w stan dziewczyny.
-Wiem, że może być pani przerażona, ale muszę wiedzieć co się stało!-Rzekł prawie rozkazującym tonem, lecz po chwili skarcił się za to w myślach.-Przepraszam, że to mówię, jednakże jeśli nie dowiem się jakim cudem pacjent znalazł się w takim stanie,-Tu przerwał na chwilkę-Może umrzeć-Dodał ściszając głos, aby nie przestraszyć jeszcze bardziej kobiety. Ta zaś słysząc ostatnie słowa wzdrygnęła się lekko i spuściła znowu swój wzrok na beżową podłogę, na której były narysowane różnego koloru linie - żeby jakiś odwiedzający mógł dojść do swojego oddziału o danej barwie, takiej jak ta kreska. Wzięła oddech, następnie usiała na jednym z krzeseł. Mężczyzna widząc to zasiadł obok.
-Sytuacje są ciężkie, znam różne przypadki. To trudne mówić o rzeczach strasznych, ale kiedy człowiek porozmawia, robi mu się lepiej.-Odrzekł zachęcającym głosem, po czym spojrzał w jej oczy.-Proszę mi zaufać.-Dopowiedział, a następnie uśmiechnął się lekko.
-Panie doktorze-Zaczęła spokojnym głosem.-Nawet gdybym opowiedziała panu co się stało, nie uwierzyłby pan.-Powiedziała, a za każdym razem gdy wymawiała słowo "pan" akcentowała je lekko, jakby zwracała się z pogardą i wyższością do niego. Jego kąciki ust podniosły się jeszcze bardziej.-"Jednak trudno jest określić jej temperament"-Pomyślał, następnie odparł:
-Doprawdy? Jesteśmy w szpitalu, chciałbym zauważyć, a tu, nie uwierzyłaby pani jakie rzeczy się dzieją-Perfekcyjnie podsumował wypowiedź towarzyszki, podpuszczając ja do opowiedzenia historii.
Tym razem to ona zerknęła ponownie w jego ślepia, istotnie miażdżącym wzrokiem. Tylko gdyby nie doświadczenie lekarza, zapewne spojrzałby w ziemie, a jakoby miał ogon - podkuliłby go.
-W takim razie, niech doktor słucha, to krótkie opowiadanie-Rzekła mocnym głosem.
-"Musi być aktorką, gdyż w życiu bym nie zgadł, że jest tak silną osobowościowo kobietą"-Zamyślił się, a dziewczyna zaczęła mówić:
-Około godziny trzeciej, nie wiedząc czemu, mój brat obudził mnie, następnie powiedział, że ma niespodziankę. Nie przeciwstawiłam się gdyż często robi dziwne rzeczy, więc poszłam za nim.-Mężczyzna skinął głową, ciągnęła dalej.-Pojechaliśmy do lasu niedaleko tutejszego więzienia, gdyż rzadko kręcą się tam jacyś ludzie. Przyszykował koc, termos, a następnie usiadł. Zrobiłam to samo, po czym kazał mi spojrzeć w górę. Kompletnie zapomniałam, że dzisiaj jest noc spadających gwiazd (12/13.08)i jak co roku nad ziemią w tym czasie przelatuje najwięcej asteroid. To było niesamowite...-Westchnęła. Lekarz cicho odchrząknął jakby dając znak, by trafiła w końcu do sedna rzeczy. Ta spojrzała na moment pogardliwie.-A w tedy wydarzyło się coś co nie potrafię opisać...
-Tak?-Spytał nagle lekko podekscytowany.
Wstał szybko z krzesła, a następnie odparł:
-Sprawdzę co u pacjenta. Zastanowię się też w spokoju co robić.
Kobieta jedynie przytaknęła mu i oparła się. To była dla niej zaprawdę ciężka noc. W sumie chyba dobrze, że wyrzuciła z siebie całą tą historię. W końcu nie musiała tego dźwigać sama, a lekarz prawdopodobnie zrobi coś sprawie jej "brata". Zamknęła powoli oczy. Może choć na chwile uda jej się odprężyć. Po tej dziwacznej nocy...
***
Doktor powrócił do pomieszczenia z tajemniczym przypadkiem, rozmowa dużo dała mu do myślenia.
Zerknął ukradkiem na monitor podłączony do pacjenta, który niestety nie pokazywał już dobrego stanu zdrowia.
Podszedł powoli do chłopaka, potem dotknął jego ciała otwartą dłonią. Biorąc oddech, klatka piersiowa i środek dłoni lekarza tak, że zostały tylko opuszki palców, podniosły się lekko a następnie opały, gdy otworzył oczy. Sprawdzał czy ma jakieś uszczerbki na zdrowiu, jest ranny lub chory, ale nic z tych rzeczy, zatem tajemnicze zniknięcie nie miało na to wpływu. Przypomniał sobie o ranie na lewej ręce, wspomnianej przez kobietę. Spojrzał, lecz nie było tam nic, nawet zadrapania. Chwycił drugą rękę, ale tam także nic. W sumie, przecież niczego nie wyczuł, co już na początku powinno mu wydawać się dziwne.
Czas uciekał, a jemu skończyły się pomysły "co zrobić, żeby uratować". Nie czekając dłużej pomyślał o kobiecie, z która rozmawiał.
-Pax Tecum!
---
Rozdział 1b gotowy! Jak się podoba? W dobrym miejscu skończyłam? ;)
Czekam na opinie! Zachęcajcie innych do czytania :D
Starałam się o długość podobną do poprzedniego.
[Kurcze teraz się boje, że ten rozdział już nie będzie taki fajny jak 1a :<]
Pozdrawiam,
OL :)))
PS Szukam fajnego szablonu pasującego do tego opowiadania!!!! (Przede wszystkim gościu na szablonie nie odzwierciedla wyglądu głównego bohatera!;)
Kobieta miała piękne jasno niebieskie oczy, które wyróżniały się na tle innych osób i nie pasowały zupełnie do jej koloru włosów. Podkreślone były lekkim makijażem, niestety trochę rozmazanym. Usta wyrażające smutek posiadały czerwonawy odcień. Wyglądała na około 23 lata. Pociągnęła cicho swoim nie za dużym noskiem, prawdopodobnie płakała wcześniej. Była od niego prawie głowę niższa, choć miała blisko 175 cm. wzrostu, tym samym nie należała do grona niskich kobiet.
-Pani brat...-Powiedział powoli spoglądając prosto w niebiańskie ślepia. Bał się reakcji kobiety, gdyż wyglądała na bardzo wrażliwą. Odetchnął i po chwili kontynuował.-Jest w stanie bardzo ciężkim. Chciałbym się jednak spytać-Przerwał na moment, gdyż nie wiedział co odrzec.
- Wie pani może, jak doszło wypadku?-Wypowiedział to słowo - "wypadku" lecz nie był pewny sam w sobie, czy użył dobrego sformułowania do opisu stanu tego człowieka, przecież gdyby miał dusze, a przy tym Anioła, żyłby i miał się dobrze.
Jego "towarzyszka",unikająca wzroku mężczyzny, wpatrzyła mu się w niebieskie oczy(ciemniejsze niż jej, wyrażające głębie całego tego koloru), w których można by było utonąć, po czym mina kobiety wyraziła ogromny smutek. Spuściła szybko wzrok, następnie spojrzała w ścianę znajdująca się daleko za mężczyzną i wydukała niechętnym głosem ponowne kłamstwo:
-Niestety nie.
Lekarz był człowiekiem empatycznym, wiec od razu wczuł się w stan dziewczyny.
-Wiem, że może być pani przerażona, ale muszę wiedzieć co się stało!-Rzekł prawie rozkazującym tonem, lecz po chwili skarcił się za to w myślach.-Przepraszam, że to mówię, jednakże jeśli nie dowiem się jakim cudem pacjent znalazł się w takim stanie,-Tu przerwał na chwilkę-Może umrzeć-Dodał ściszając głos, aby nie przestraszyć jeszcze bardziej kobiety. Ta zaś słysząc ostatnie słowa wzdrygnęła się lekko i spuściła znowu swój wzrok na beżową podłogę, na której były narysowane różnego koloru linie - żeby jakiś odwiedzający mógł dojść do swojego oddziału o danej barwie, takiej jak ta kreska. Wzięła oddech, następnie usiała na jednym z krzeseł. Mężczyzna widząc to zasiadł obok.
-Sytuacje są ciężkie, znam różne przypadki. To trudne mówić o rzeczach strasznych, ale kiedy człowiek porozmawia, robi mu się lepiej.-Odrzekł zachęcającym głosem, po czym spojrzał w jej oczy.-Proszę mi zaufać.-Dopowiedział, a następnie uśmiechnął się lekko.
-Panie doktorze-Zaczęła spokojnym głosem.-Nawet gdybym opowiedziała panu co się stało, nie uwierzyłby pan.-Powiedziała, a za każdym razem gdy wymawiała słowo "pan" akcentowała je lekko, jakby zwracała się z pogardą i wyższością do niego. Jego kąciki ust podniosły się jeszcze bardziej.-"Jednak trudno jest określić jej temperament"-Pomyślał, następnie odparł:
-Doprawdy? Jesteśmy w szpitalu, chciałbym zauważyć, a tu, nie uwierzyłaby pani jakie rzeczy się dzieją-Perfekcyjnie podsumował wypowiedź towarzyszki, podpuszczając ja do opowiedzenia historii.
Tym razem to ona zerknęła ponownie w jego ślepia, istotnie miażdżącym wzrokiem. Tylko gdyby nie doświadczenie lekarza, zapewne spojrzałby w ziemie, a jakoby miał ogon - podkuliłby go.
-W takim razie, niech doktor słucha, to krótkie opowiadanie-Rzekła mocnym głosem.
-"Musi być aktorką, gdyż w życiu bym nie zgadł, że jest tak silną osobowościowo kobietą"-Zamyślił się, a dziewczyna zaczęła mówić:
-Około godziny trzeciej, nie wiedząc czemu, mój brat obudził mnie, następnie powiedział, że ma niespodziankę. Nie przeciwstawiłam się gdyż często robi dziwne rzeczy, więc poszłam za nim.-Mężczyzna skinął głową, ciągnęła dalej.-Pojechaliśmy do lasu niedaleko tutejszego więzienia, gdyż rzadko kręcą się tam jacyś ludzie. Przyszykował koc, termos, a następnie usiadł. Zrobiłam to samo, po czym kazał mi spojrzeć w górę. Kompletnie zapomniałam, że dzisiaj jest noc spadających gwiazd (12/13.08)i jak co roku nad ziemią w tym czasie przelatuje najwięcej asteroid. To było niesamowite...-Westchnęła. Lekarz cicho odchrząknął jakby dając znak, by trafiła w końcu do sedna rzeczy. Ta spojrzała na moment pogardliwie.-A w tedy wydarzyło się coś co nie potrafię opisać...
-Tak?-Spytał nagle lekko podekscytowany.
-To zdarzyło się szybko, po prostu przybył znikąd jakiś cień, prawie niewidzialna przeźroczysta postać, która...-Wzięła oddech-Porwała go.-Wydukała.-Wystraszyłam się, nie wiedziałam co robić. Po chwili pojawił się mój brat, lecz... był bez życia, ledwo oddychał wpatrywał się błędnym wzrokiem w niebo, a z żyły, chyba w lewej, ręce leciała mu krew.-Przerwała, następnie spojrzała na mężczyznę-Nie wierzy mi pan? Pewnie doktor pomyśli, że coś mu zrobiłam i wymyśliłam tą historie, aby nie mieć problemów. Kocham go!-Wyrzuciła z siebie, a potem wstała, zrobiła parę kroków i spojrzała na lekarza, który nic nie mówił tylko siedział jakby zastanawiając się na czymś-Niech pan coś powie!
Lekarz westchnął.-Wierze pani.-Odparł, a kobieta spoglądnęła zdziwionym wzrokiem-Wierzy?-Zapytała nie dowierzając.
-Tak.
-To niech pan coś zrobi!-Rozkazała mu lecz on nie posłuchał. Zastanawiał się.
-Obawiam się, iż jestem bezradny.-Wydukał cicho. Mówił prawdę.
-Jak to?-Spytała i usiadła ponownie na swoim miejscu.
-Ciekawe jest to co usłyszałem...
-No czyli jednak nie wierzy!-Przerwała szybko obrażona.
-Mówię przecież, że wierze!-Odparł głośno, po czym ściszył głos-Lecz ne wiem co z tym zrobić.-Westchnął opierając się o oparcie. Nie słyszał jeszcze nigdy o takim przypadku, dlatego mało co do jego poszukiwań wniosła ta opowieść, jednak ma jakieś poszlaki.-"Duch który porwał i zwrócił, ale bez duszy?"-Myślał.-"Powinienem zapytać jej Anioła Stróża o ten moment, na pewno wyczuł coś złego".Wstał szybko z krzesła, a następnie odparł:
-Sprawdzę co u pacjenta. Zastanowię się też w spokoju co robić.
Kobieta jedynie przytaknęła mu i oparła się. To była dla niej zaprawdę ciężka noc. W sumie chyba dobrze, że wyrzuciła z siebie całą tą historię. W końcu nie musiała tego dźwigać sama, a lekarz prawdopodobnie zrobi coś sprawie jej "brata". Zamknęła powoli oczy. Może choć na chwile uda jej się odprężyć. Po tej dziwacznej nocy...
***
Doktor powrócił do pomieszczenia z tajemniczym przypadkiem, rozmowa dużo dała mu do myślenia.
Zerknął ukradkiem na monitor podłączony do pacjenta, który niestety nie pokazywał już dobrego stanu zdrowia.
Podszedł powoli do chłopaka, potem dotknął jego ciała otwartą dłonią. Biorąc oddech, klatka piersiowa i środek dłoni lekarza tak, że zostały tylko opuszki palców, podniosły się lekko a następnie opały, gdy otworzył oczy. Sprawdzał czy ma jakieś uszczerbki na zdrowiu, jest ranny lub chory, ale nic z tych rzeczy, zatem tajemnicze zniknięcie nie miało na to wpływu. Przypomniał sobie o ranie na lewej ręce, wspomnianej przez kobietę. Spojrzał, lecz nie było tam nic, nawet zadrapania. Chwycił drugą rękę, ale tam także nic. W sumie, przecież niczego nie wyczuł, co już na początku powinno mu wydawać się dziwne.
Czas uciekał, a jemu skończyły się pomysły "co zrobić, żeby uratować". Nie czekając dłużej pomyślał o kobiecie, z która rozmawiał.
-Pax Tecum!
---
Rozdział 1b gotowy! Jak się podoba? W dobrym miejscu skończyłam? ;)
Czekam na opinie! Zachęcajcie innych do czytania :D
Starałam się o długość podobną do poprzedniego.
[Kurcze teraz się boje, że ten rozdział już nie będzie taki fajny jak 1a :<]
Pozdrawiam,
OL :)))
PS Szukam fajnego szablonu pasującego do tego opowiadania!!!! (Przede wszystkim gościu na szablonie nie odzwierciedla wyglądu głównego bohatera!;)